Odwiedziłem wczoraj z chłopakami VaffaNapoli we Wrocławiu. Tym razem cel wizyty był zupełnie niepiwny – czasami człowiek ma po prostu ochotę dobrze zjeść i wtedy dzielnica trzech świątyń jest uniwersalnie dobrym wyborem. No i zawsze przyjemnie minąć pub Ale Browaru 🙂 A skoro już się tam wybierałem…
Szybki rzut oka na OnTap i na moim obliczu zagościł ogromny uśmiech. Browar Trzech Kumpli i ich tak niedawno jeszcze odrobinę tajemniczo zapowiadana premiera – Piwo w stylu Grodziskie – na kranie! Przez chwilę zastanawiałem się, jak to będzie pasowało do pizzy, ale z drugiej strony pachnący piecem placek i dębowa wędzonka grodziskiego składają się na całkiem zacny zestaw aromatów – tak więc czas na przetestowanie tego zestawienia w praktyce!
Zacznę od tego, że grodziskie trzeba lubić. Jako jedyny rdzennie polski styl powinien znajdować się w obowiązkowym repertuarze każdego piwnego patrioty, ale nie jest to coś na początek przygody z kraftem. Ani na początek domowego warzenia, czy też warzenia w ogóle. Za duże ryzyko.
Dlaczego? Grodziskie warzone jest na słodzie wędzonym dębowym dymem, co ma bardzo istotny wpływ na jego aromat. Dość powiedzieć, że nie wszystkim przypada on do gustu… 😉 Samo piwo charakteryzuje się bardzo jasną, słomkową barwą, wysokim wysyceniem i niską zawartością alkoholu, często poniżej 3%. Warzone oryginalnie od XIV wieku w Grodzisku Wielkopolskim lecz niestety informacje o tym, jak oryginalnie wyglądała jego receptura i w jaki sposób było warzone dotrwały do naszych czasów z poważnymi lukami, które dzisiejsi piwowarzy starają się zapełnić swoim kunsztem i wyobraźnią.
Skoro więc nikt tak naprawdę nie wie, jak grodziskie powinno wyglądać, to gdy postawimy obok siebie uwarzonych do tej pory reprezentantów tego gatunku będą to drastycznie różne piwa. Dość powiedzieć, że można natknąć się na bardzo luźne interpretacje stylu. Jak to jest więc w przypadku Trzech Kumpli?
W przypadku grodziskiego podstawa to aromat. I tutaj na mój nos wszystko się zgadza. Ładna oscypkowa wędzonka (tak, wiem, dębowa, ale co poradzę, skoro ja zawsze czuję w dobrej wędzonce oscypki…) i brak zbędnych dodatków. Pierwszy łyk i jest dobrze… oj… coś się psuje… Niestety, woda. Czarny sen każdego piwa niskoalkoholowego. W porównaniu do wersji z Grodziska Wielkopolskiego ciało jest dużo płytsze, brakuje czegoś, na czym można by zahaczyć kubki smakowe, klamry dla wyśmienitego aromatu. Wysycenie średnie, mogłoby być wyższe, ale nie ma się też co czepiać. Goryczki praktycznie brak. Ładna piana i lacing.
Ogólnie bardzo dobra pierwsza warka, gdy chłopaki dopracują ciało ma szansę stać się sztandarem stylu.
Szkoda tylko, że nie było dedykowanej podkładki… Jest zastępcza 😀
On Tap: link
Tutaj możesz dodać swoje trzy grosze