Po wyśmienitej premierze, jaką Browar Stu Mostów zaprezentował na tegorocznym festiwalu Beer Geek Madness w mojej głowie zakiełkował plan. Postanowiłem postawić naprzeciwko siebie w ringu dwa piwa – Salamander DDH DIPA oraz Salamander DDH DIPA Grapefruit and Mandarin, czyli blisko spokrewnione warki z Wrocławia.
Pierwsza różnica, która rzuca się w oczy jeszcze przed nalaniem piwa do szkła to kolor. Wersja wzbogacona grejpfrutem i mandarynką jest co najmniej o stopień jaśniejsza. Dodatkowo DDH DIPA jest dużo bardziej przejrzysta, co akurat nie jest zaskoczeniem. W końcu gdzieś te soki i zesty musiały się objawić 🙂 Tak, jak wspominałem już w poprzednim poście, wersja wzbogacona ma kolor i mętność podobne do soku z białych grejpfrutów. Czyli – zgadza się!
Dodatkowo, widoczna już w butelce różnica w kolorze, wydaje się narastać w miarę upływu czasu osiągając po około 45 minutach ogromne rozmiary.
O składzie i małych różnicach
Patrząc na etykiety zauważyć można różnicę w odfermentowaniu obydwu warek. Przy takim samym ekstrakcie wynoszącym 17.5%, wersja bazowa odfermentowała do 6.7%, gdzie warka festiwalowa zatrzymała się na 6.3%.
Inne są również schematy chmielenia. Tutaj widać bardzo wyraźnie, jak można się pomylić oceniając piwa wyłącznie na podstawie podstawowych informacji dotyczących stylu.
- DDH DIPA
Aromatyczny: Mosaic, Simcoe (US)
Chmielony na zimno: 2x Simcoe, Cascade, Denali (US), Mandarina Bavaria (DE)
- DDH DIPA Grapefruit and Mandarin
Aromatyczny: Cascade, Citra, Simcoe (US)
Chmielony na zimno: 2x Amarillo, Mosaic (US)
Widać wyraźnie, że jedyną cechą wspólną jest ilość i różnorodność zastosowanych gatunków chmielu. Reszta jest diametralnie różna i byłoby szalone oczekiwać podobnych rezultatów w zakresie cech wywodzących się od chmielu.
Również szczep zastosowanych drożdży jest różny:
- DDH DIPA – Danstar Notthingham
- DDH DIPA Grapefruit and Mandarin – S-O4
Jedyną cechą wspólną jest zasyp – w obydwu przypadkach mamy do czynienia ze słodami jęczmiennymi – pilzneńskim i jasnym karmelowym, słodem pszenicznym oraz dodatkami płatków owsianych i pszenicznych.
Hop Gun, zesty i soki
Browar dodatkowo informuje, że w składzie DIPA grejpfrutowo-mandarynkowego wykorzystanao ogromną ilość świeżo startych skórek tych cytrusów jak również wyciśnięto też sok.. Dało to w połączeniu z HopGunem piorunujący efekt, tworząc niesłychanie intensywny cytrusowy aromat i smak.
Byłem bardzo ciekaw tego, jak ostatecznie wypadnie porównanie i czy “podstawowa” DIPA wytrzyma zderzenie z ostatnią, rewelacyjną warką z dodatkami niesłodowanymi spod skrzydeł 100 Mostów. Mój opis z pierwszego spotkania z butelkową wersją festiwalowej DIPA’y znajdziecie tutaj. Niespodzianki nie było, jednak zaskoczyła mnie skala różnic. Oprócz braku platformy porozumienia w zakresie aromatu, również smak w niczym nie wskazywał na wspólne pochodzenie obydwu warek. Tak więc…
Proszę Pań i Panów, ogłaszam nokaut!
Wersja z dodatkami, która tak bardzo mnie urzekła na Beer Geek Mandess, daje radę również po jakimś czasie.
DIPA podstawowa roiła się od wad. Było ich tak dużo że zaczynam podejrzewać, że coś poszło we Wrocławiu w trakcie warzenia tego piwa nie tak . Rough and Stale IPA, tam można by nazwać zawartość butelki. Aromat zupełnie przytłumiony, zdecydowanie stęchły i nieprzyjemny. Dodatkowo baza jest dużo słodsza (co jest interesujące, biorąc pod uwagę same różnice w odfermentowaniu można by się spodziewać, że będzie na odwrót). Jednocześnie w wersji bazowej wyczuć można delikatny diacetyl. Piwo jest niepasteryzowane, tak więc czyżby DDH DIPA została utleniona?
Niezależnie od tego podstawowym problemem wersji podstawowej jest pustka w aromacie. Nie wiem, gdzie te podwójne wsady z chmielu się podziały, ale zostało po nich już tylko wspomnienie. Przykryte grubą warstwą mułu nie są w ogóle obecne w tym piwie.
Tutaj możesz dodać swoje trzy grosze