Oj ziewałem strasznie pijąc to piwo… Nie dlatego, że było nudno, ale z bardzo prozaicznego i ludzkiego zmęczenia.
Tak sobie wymyśliłem, że nie ma lepszego piwa do wypicia przed wyjazdem na zagraniczną majówkę niż Road z Nepomucena. Kij z tym, że nigdzie nie jadę tylko lecę… jeździć będę na miejscu, więc niuanse na bok, meritum się zgadza.
Muszę też się przyznać, że w tamtym momencie znajdowałem się w absolutnym apogeum blogowej prokrastynacji. Zmęczony byłem okropnie, więc pisać mi się nie. Chęć blogowania jednak była, tak więc zamiast tworzyć zarysy nowych postów, zająłem się wydajnością WordPressa. Mam nadzieję, że to zauważycie i docenicie poświęcony czas 😉 albowiem bez zbędnej skromności powiem, że zmieniłem trabanta w bolid Formuły 1. Blog hula aż miło!
Kolor Nepomucen trafił w dziesiątkę. Przynajmniej z mojego punktu widzenia. Road ma kolor jak miód i samo jego oglądanie przywołuje bardzo pozytywne skojarzenia… Nawet teraz, gdy piszę ten post dziesięć dni później, w mojej podświadomości otwierają się szeroko wrota miodowego smaku i aromatu.
Przerwa techniczna na miodek.
Żeby nie było, że ściemniałem…
A skoro już o miodzie, to w tym piwie znajduje się jeden zaskakujący składnik – cukier. Nie ma nic na temat jego postaci ani roli, jaką pełni w produkcie końcowym, tak więc ciekawa tajemnica, bo piwo raczej nie jest refermentowane w butelce.
Fajna piana, średniopęcherzykowa, bogato się budująca. Piwo piłem w wersji rozbełtanej z osadem drożdżowym (w końcu Nowa Anglia) tak więc spodziewałem się wzmocnienia aromatów pochodzących od dobra, jakie przeważnie zostaje na dnie butelki. Początek jednak był mocno chmielowy, z lekko cytrusowym zacięciem. Aromat przyzwoitego IPA, ale daleko od nowofalowych chmieli. Czyżby mapa przekłamywała i zamiast pojechać do Vermont, trafiłem gdzie indziej?
Płatki owsiane w składzie robią robotę, bo piwo charakteryzuje właściwa temu dodatkowi gładkość z pewnym śladem soczkowatości wyczuwalnym na samym początku, jednak zanikającym w późniejszym odbiorze. Wszystko przykrywa bardzo konkretna, zbyt agresywna jak na ten styl goryczka.
It’s a Road to IPA.
Ani to Vermont, ani NEIPA. Nepomucen musi popracować nad nawigacją, bo co prawda dojechałem do właściwego kraju, tylko okoliczności przyrody się nie zgadzają. Choć z drugiej strony…
Bunkrów nie ma, ale też jest zajebiście.
#konkurs Pierwszy człon hasła konkursowego brzmi:
Na Piwo
Tutaj możesz dodać swoje trzy grosze